Norwegia 2015 zima

Norwegia 2015 zima

W połowie lutego 2015 odbyłem cotygodniową podróż do północnej Norwegii, lecąc do Tromsø, a następnie jadąc na Lofoty. Celem było zobaczenie pięknych krajobrazów w zimowej scenerii i zobaczenie zorzy polarnej (co robiliśmy prawie codziennie).

Dzień 1

Lecieliśmy z Berlina do Tromsø z midlandingiem w Oslo. Na kemping Tromsø dotarliśmy późnym wieczorem, rozpakowaliśmy się trochę i poszliśmy na spacer do miasta. Mieliśmy szczęście zobaczyć zorzę polarną naszej pierwszej nocy, około północy, mimo że miasto było mocno zanieczyszczone światłem.

Dzień 2

Drugiego dnia wybraliśmy się na kolejny spacer po Tromsø, próbując lokalnych, ciepłych ryb w rodzaju małych placków (smakowały mi dziwnie). Wracając na kemping, poczuliśmy smak zimowej burzy. Wieczorem wybraliśmy się na płatną wycieczkę autobusem, aby „złapać” zorzę polarną. Na niebie było dużo ruchu, ale było też dużo chmur, a niektóre z nielicznych ujęć, na których widoczność zorzy polarnej była wystarczająco przyzwoita mam niestety nieostre. Ale przewodniczką była młoda dziewczyna z Polski i porozmawialiśmy na jednym z przystanków, co było miłe. :)

Dzień 3

Trzeciego dnia odwiedziliśmy muzeum Polar Exploration w Tromsø, które było bardzo zadbane poza jednym drobiazgiem, było kilka opisów w języku angielskim obiektów wewnątrz muzeum. Po południu odwiedziliśmy najbardziej wysunięty na północ browar na świecie Macks Ølbryggeri, założony w 1877 roku. Mikrobrowar w mieście jest dostępny do zwiedzania, jest też sklep i pub, w którym usiedliśmy, aby spróbować kilku różnych piw. To było dość drogie, ale smaczne. :)

Dzień 4

Nasz czwarty dzień polegał wyłącznie na dotarciu na Lofoty, więc większość dnia spędziliśmy jeżdżąc na południe. Niewiele pięknych widoków po drodze przy brzydkiej pogodzie. Ale jechaliśmy w pobliżu miejsca walk o Narwik w 1940 (9 kwietnia - 8 czerwca), była to bitwa morska i lądowa pomiędzy siłami niemieckimi i połączonymi siłami sojuszu (oddziały norweskie, francuskie, brytyjsko-polskie i brytyjska marynarka wojenna). Siły niemieckie przegrały bitwę, ale w końcu udało im się pozostać na tym obszarze dzięki wycofaniu sił Sojuszu z Norwegii w czerwcu 1940 roku.

Dzień 5

Wyruszyliśmy wcześnie, gdy tylko wzeszło słońce, spakowaliśmy się do samochodu i zaczęliśmy jeździć po Lofotach.

Bardzo podobały mi się widoki! Lofoty zachwycają zarówno zimą, jak i latem. Poza tym podobało mi się, że nie było tak strasznie zimno, ponieważ Golfsztrom ogrzewał okolicę, utrzymując temperaturę około 0*C. Mieliśmy też szczęście z pogodą. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że jestem zakochana w tym miejscu. :) Spędziliśmy większość dnia jeżdżąc po okolicy, zatrzymując się tu i tam, aby zrobić kilka zdjęć. Widać nawet, że niektóre zdjęcia zostały zrobione z samochodu, ponieważ nie w każdym miejscu było miejsce do zaparkowania samochodu. Kolega, który jechał, zwalniał, albo zatrzymywał się na chwilę, ja robiłem zdjęcie i wznawialiśmy. W większości miejsc ruch był bardzo mały, dlatego udało nam się to zrobić w ten sposób.

Dzień 6

Nasz ostatni dzień na Lofotach i ostatni pełny dzień zwiedzania. W jednym miejscu widzieliśmy dużo dorszy suszących się na zimowym powietrzu. Pozostają tam na około 3 miesiące. Takich instalacji na Lofotach było mnóstwo, ale niewiele było na nich rybek. Ciekawostką jest to, że główki dorsza sprzedawane są do Afryki, głównie do Nigerii, gdzie jako główny składnik wykorzystuje się je w tradycyjnych potrawach. Mieliśmy też okazję skosztować takiej suszonej ryby (nie głowy), podarowanej nam przez miejscowego człowieka. Powiem tylko, że było naprawdę sucho. ;) Wymagało to dużo żucia.

Odwiedziliśmy też lokalny targ rybny i kupiliśmy sobie świeżą rybę na obiad. Próbowaliśmy przygotować go bardziej jak miejscowi, gotowaliśmy go w wodzie, a potem zjadaliśmy z masłem i solą. To było bardzo smaczne. Kupiliśmy też słodkie ziemniaki do ryb. Po obiedzie udaliśmy się na ostatnie polowanie na północ.

Dzień 7

Ostatni dzień poświęcony był na powrót na lotnisko w Tromsø, gdzie właściwie spędziliśmy noc, ponieważ wystartowaliśmy bardzo wcześnie rano. Spanie na ławkach na lotnisku nie jest moim idealnym sposobem na odpoczynek. ;) Podsumowując całą podróż, muszę przyznać, że mieliśmy ogromne szczęście, że mogliśmy zobaczyć zorzę polarną prawie każdej nocy, a pogoda ogólnie była dobra. Z technicznego punktu widzenia nie jestem zadowolony z moich zdjęć zorzy polarnej, ale jest ogromna motywacja, aby wrócić tam kolejną zimę.

Share by: